W całości wypełnił różnokolorowymi kwiatami i geometrycznymi kształtami. Zupełnie tak jak kiedyś odmieniał pracownie swojego taty, tylko że tym razem wszystkie możliwe kolory zostały wymalowane na ścianach. Wygląda, to jak piękna, ogromna, kolorowa łąka pod gwiaździstym niebem! To Był wyśmienity pomysł, bo przecież św. Franciszek to m.in. patron natury. Stasiu wypełnił więc przestrzeń kościoła wszystkimi kolorami kwiatów zbieranych przez niego, niegdyś razem z kuzynem Zenonem na łące. Wchodząc do środka można podziwiać te cudowne polichromie. A polichromia znaczy wielobarwność i jest techniką malowania rzeźb i ścian. Tu wśród kwiatów, liści, wielobarwnych serc, pawich piór, gwiazd i płatków śniegu można się poczuć naprawdę jak w bajce.
"Nasturcje", Wyspiański Stanisław, w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie, fot. Jacek Świderski
Ale kiedy promienie słońca rozświetlają zaprojektowane przez Stasia witraże, robi się jeszcze piękniej. Witraż to rodzaj ozdobnego okna, które jest zrobione z kolorowych szkiełek. Te kawałki szkła są układane w różne wzory, a potem wstawiane w ramę, żeby stworzyć piękne, kolorowe obrazy. Staś Wyspiański zaprojektował takie obrazy i umieścił je w oknach prezbiterium to znaczy, że najlepiej widać je kiedy stoisz przodem do ołtarza, bo prezbiterium to część kościoła, która jest blisko ołtarza. Tam są witraże przedstawiające żywioły, czyli siły natury pokazane przez kwiaty. Ogień to czerwone maki i lilie płomykowe, a woda to niebieskie irysy i grążele. A te dwie postacie to bł. Salomea i św. Franciszek.
"Babka lancetowata", Wyspiański Stanisław (1896), fot. Bartosz Cygan
"Bóg Ojciec", Wyspiański Stanisław, w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie, fot. Bartosz Cygan
A kiedy odwrócisz się i spojrzysz do tyłu zobaczysz ogromny witraż, który niesamowicie wygląda z tego miejsca. Przedstawia majestatyczną, wielką i dostojną postać „Boga Ojca” stwarzającego świat. Usiądź sobie w wybranej ławce i popatrz przez chwilkę na ściany i sufit, bo tam jest właśnie rozgwieżdżone niebo. A jak zaświeci słońce poczujesz się jakbyś był na specjalnej kolorowej karuzeli. Warto odwiedzić to miejsce, gdzie Stanisław Wyspiański namalował na ścianach i oknach to, co lubił najbardziej łąkę.